„Jestem śląskie dziecko
i Ślązakiem zginę,
Kocham śląską ziemię
i śląską krainę.”
Juliusz Ligoń
Jakimi innymi słowami można lepiej wyrazić miłość do Górnego Śląska, jak nie właśnie tym fragmentem utworu Juliusza Ligonia. To jedyny taki region, gdzie w krajobrazie są widoczne kopalnie, koksownie, huty… Na próżno szukać ich na Kaszubach czy w Warszawie. Jest to nasza inność, wyjątkowość, coś, co odróżnia nas od pozostałych regionów. Górale mają swoje góry, Mazury mają swoje jeziora, a my mamy nasze wieże szybowe. Niestety Śląsk umiera, powoli kona, krwawi, jest wręcz w stanie agonalnym. Szyby, kopalnie znikają jedna po drugiej. Górnośląski krajobraz pustoszeje, z dnia na dzień widać coraz do większe braki. Powoli trudno zauważyć różnicę czy jesteśmy na Śląsku albo na Lubelszczyźnie, Podlasiu, czy Mazowszu. Nie dopuśćmy do tego! Nie chciejmy się upodobnić do innych! Bądźmy jedyni, niezwykli, niepowtarzalni! Ratujmy, co się da i nie pozwólmy na coraz to większą degradację śląskiego krajobrazu.
W tym reportażu chciałam ukazać ulotny krajobraz Śląska, niegdyś pomyśleć, że wpisany w wielowiekową historię, niezniszczalny, trwały, wieczny, a jak widać łatwo naruszalny. Na zdjęciach są zarówno szyby, które śmiercią tragiczną zakończyły swój żywot, jak i obiekty, którym dano drugą szansę, tchnięto w nich spowrotem życie. Dużo kopalń przeszło w stan przeszły, wiele wież z pejzażu znikło bezszelestnie, bez echa, jednak dzięki ludziom, którzy zakochali i zafascynowali się tym brudnym, czarnym, ale jakże wspaniałym Górnym Śląskiem, możemy podziwiać obiekty ocalone od stracenia. A najlepsze w tym, że kolejne inicjatywy nie gasną i iskierka wciąż dla innych szybów się pali.
Codziennie mijamy dane wieże szybowe, kopalnie, jednak nie zwracamy na nie szczególnie uwagi, stoją, są, od zawsze były jak sięgamy pamięcią. Jednak, gdy nagle zaczynają wyburzać budynki, nie daj Boże runie wieża szybowa, wtedy dopiero jest jakaś reakcja, że coś się stało, że szło uniknąć, że szkoda, itp. Choć czasami nawet to nie robi na niektórych specjalnego wrażenia. Przykro, że wciąż tak mało ludzi zauważa, że Śląsk bez kopalń nie będzie już Śląskiem. Region ten zbudowano praktycznie na przemyśle, a teraz chce się swoją Matkę Żywicielkę zabić… Wtedy można by jedynie zaśpiewać smutny refren piosenki Jana „Kyksa” Skrzeka: „O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień…”