Przyjechałem na Śląsk jako dorosły człowiek, który już widział i zamieszkiwał wiele innych miejsc. Jednak pewna rzecz wydała mi się niezwykła i niepowtarzalna nigdzie indziej na świecie. Rzecz bardzo trudna do opisania słowami, choć tkwi ona w zasadzie w każdym zaułku śląskich miast, w twarzach ludzi, w słowach piosenek tutaj napisanych, w wielkich przemysłowych instalacjach i małych domkach na przedmieściach. Rzecz ta bardzo długo nie dawała mi spokoju, fascynacja nią przerodziła się wręcz w obsesję na punkcie chęci zwizualizowania jej, tak by choć małą cząstkę tego dziwnego uczucia utrwalić „na potem” w obrazie. Jest to pewien rodzaj nostalgii, mistycyzmu, którzy wszyscy tu żyjący traktują jako zwyczajną część codzienności, to też samotność i nikłość jednostki w obliczu monumentalnych budowli, to tak jakby wszystko to co było, jest i będzie zdarzyło się tu naraz i trwało w jednej chwili.
Owocem tego uczucia, które nie opuszcza mnie na Śląsku nawet na chwilę jest niniejszy cykl, który jest zapisem tego co widziałem wędrując „wśród gorzkich kwiatów przemysłowych miast”.