Na mapie wyglądało to prosto, obszar o szerokości około 1 km i długości 5 km pomiędzy Świętochłowicami a Bytomiem, którego znaczną część zajmują hałdy poprzemysłowe… Letnie niedzielne popołudnie, wysiadasz na przystanku Chropaczów Rynek i kierujesz się w stronę doliny Lipinki. Po drodze mijasz Kościół Matki Bożej Różańcowej z absolutnie pięknej fotogenicznej cegły, idąc wzdłuż cmentarza trafiasz na odrestaurowany dom urzędniczy huty „Guidotto”, konfrontujesz się ze spojrzeniami mieszkańców okolicznych familoków. Zaczepia cię troje chłopców. Chcą tylko zdjęcie ze swoim znaleziskiem, czyli małą żabką, którą trzymają w wypełnionym wodą wiadrze. Jeden z chłopców wskazuje ci drogę nad staw Ajska i opowiada historie o miejscu w którym się wychował. Nad stawem połyskują czerwonawe zbocza hałdy „Kopyto”, podejście okazuje się być strome, ale widoki są warte ryzyka i czasu. Tą część doliny po latach eksploatacji przez człowieka wyraźnie odzyskuje przyroda. Kierując się na północ musisz przekroczyć drogę przecinającą ten obszar. Po drugiej stronie krajobraz staje się bardziej surowy, mniej jest roślin więcej kamieni i kruszywa. Nad rzeką Bytomką przewyższenia wyglądają monumentalnie jak na obszar śląska, który znasz. Kolejny raz to miejsce dotknęła ręka człowieka, tym razem hałdy podległy rewitalizacji, są ścieżki o łagodnym nachyleniu, barierki, jest bezpiecznie. W tym miejscu, trochę już zmęczony przystajesz, zaczynasz się zastanawiać skąd te masy ziemi i kamienia wzięły się tutaj? Dookoła, na horyzoncie widać tylko jeden komin i jeden niszczejący szyb górniczy. Większość zakładów, które ukształtowały ten teren już nie istnieje, a ich budynki zostały zburzone, pozostały tylko te masy wydarte z ziemi i przetworzone tak mocno, że gdy po nich stąpasz w powietrze unosi się pył. Surowość terenu i drogę jaką pokonałeś widać szczególnie w okolicach szybu Krystyna, który jest najwyższym punktem obszaru. Tuż za szybem zaczyna się droga i miasto Bytom, słońce zachodzi za horyzontem, kończy się również wyczerpujący spacer.