W sierpniowy piątek przyjechałam pociągiem do Katowic. Kiedyś mieszkałam w Pszczynie i bywałam tu często. Teraz raz na kilka lat. To miasto jest zdecydowanie na mojej uczuciowej mapie Polski. Coś mnie szarpie w środku, kiedy na nie patrzę, kiedy przemierzam jego ulice. Jakaś tęsknota trudna do nazwania.