Co rok, od setek lat (z kilkoma przerwami) po skoczowskich ulicach, przed świętem Wielkiej Nocy, maszeruje Judosz. Tak w skrócie: jest to słomiana kukła, z kolorowymi wstążkami i srebrnikami na szyi, która ma przypominać Judasza z Biblii. Jest prowadzona przez strażników, a za nią idzie tłum ludzi, z drewnianymi klekotkami krzycząc „kle, kle, kle”. Na koniec marszu kukła zostaje spalona. Symboli tego wydarzenia jest dużo, można odwołać się do wydarzeń biblijnych, jak i do pogańskiego odstraszania duchów z miasta, ale dla mnie jest to jedyne wydarzenie w roku, które pokazuje Śląską Duszę – rodzina i tradycja są bardzo ważne.

Uwielbiam patrzeć, jak dziadkowie i babcie, czy rodzice przekazują swoim wnukom, dzieciom jak działają klekotki i pielęgnują w nich tę cudowną śląską tradycję. Myślę, że to właśnie dlatego przetrwała setki lat i pomimo wojny oraz zakazów, dalej są ludzie którzy pochód organizują i w nim uczestniczą.