Pani Ruta całe życie pracowała w miejscowym sklepie spożywczym. Lubiła koty, konwalie, swój ogród i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Potem długo chorowała, rodzina oddała ją do domu opieki daleko, aż do Wadowic. Pamiętam, że była wysoka, miała pociągłą twarz, którą okalała aureola krótkich srebrnych włosów. Była dobrą sąsiadką.
Po Pani Rucie nie została nawet fotografia, ale został dom. Dom przed którym zatrzymały się buldożery 18 sierpnia 1978 roku po tym gdy już dwie trzecie osiedla wyburzono by zrobić miejsce pod bloki. Dom ‚przy krzyżu’. Dom w zwartej zabudowie mieszkalnej, wpisany do rejestru zabytków pod numerem A/1348/87 razem z resztą starego Giszowca dnia 23 czerwca 1987 roku. Historię zagłady osiedla – ogrodu w latach 70 i dramat jego mieszkańców sportretował Kazimierz Kutz w ”Paciorkach jednego różańca,,
W grudniu 2021 roku dawny dom pani Ruty został sprzedany na przetargu. Sąsiedzi cieszyli się, że dom odżyje. Jednak nowy właściciel planuje zamienić zabytek w myjnię 24/7, samoobsługową, trzystanowiskową. Chce wybudować myjnię w ogrodzie zabytkowego domu w zwartej zabudowie mieszkalnej, dokładnie 38 moich kroków od istniejącej już vis-a-vis myjni na stacji BP; 5 metrów od okien sąsiadów. Próbując obejść konserwatora, właściciel oddzielił kilka arów pod domem, a resztę działki przekształcił w inwestycyjną. Machina poszła w ruch, rury już kilka miesięcy czekają w ogrodzie, pozwolenia wędrują po urzędach.
Na razie plany zostały zatrzymane przez wojewódzkiego konserwatora zabytków, ale właściciel domu odwołał się do Warszawy…
A dom, dom bezludny, dom uwięziony, czeka na swój tragiczny los. A mogłoby być inaczej. W tym domu powinni zamieszkać ludzie, którzy kochaliby się w nim i toczyliby tu swoje codzienne, zwyczajne- nadzwyczajne życia. Pranie suszyłoby się na sznurze i konwalie zakwitłyby na nowo.
Mogłoby tak być.