Być może samotność byłaby do zniesienia, gdyby nie uporczywy brak drugiego człowieka… Nikt nie lubi być sam, czasem jednak nie ma innego wyboru i niesie swój bagaż. W jesieni życia wydaje się on cięższy i coraz bardziej uwiera. Pozostaje okno, szyba i pusta przestrzeń za nią. Czasem słychać głosy tych, których już nie ma… Milkną jednak, nim zdąży się zobaczyć twarze, do których niegdyś należały. Wtedy już tylko łzy i serce tęskniące wypełniają dni i noce. Ale z pomocą przychodzą inni. Tak czasem się zdarza. Na szczęście. Udało mi się to zobaczyć w Dziennym Domu Seniora w Lublińcu. Zobaczyłam ludzi, których oczy nie są już przepełnione strachem. Zobaczyłam szczęście, które rysuje się mimowolnie na ich często naznaczonych cierpieniem twarzach. Są spokojni, bo są razem. Są spokojni, bo są wolni. Są uśmiechnięci, bo czują się potrzebni. Śląsk, to nie tylko kopalnie i familoki. Są jeszcze miejscowości przepełnione innymi symbolami śląskości. Żyją w nich ludzie, tacy jak Ci, których udało mi się spotkać w Lublińcu. Bez maski i zawsze z otwartym sercem…