Dzisiejsze dzieciństwo w miastach Śląska to laptopy, smartfony, szkoła, zajęcia pozalekcyjne, a czasu na nieskrępowaną zabawę jest coraz mniej. Ale gdy „miastowe” dzieciaki trafią w beskidzkie góry, gdzie nie ma mowy o zasięgu wi-fi, zmieniają swoje oblicze. Wystarczy kij, kałuża, leśne owoce i obecność „staroświeckich” dziadków. I wtedy ich miastowa codzienność zamienia się w niecodzienną górską przygodę.