Fotografia w moim domu pojawiła się dzięki tacie. A tata przyjechał na Śląsk ze wschodu w 56.

Był kolejarzem, maszynistą. I robił dużo zdjęć.

Po latach wróciłam z nim do miejsca jego pracy w Pyskowicach. Opuszczone hale, rdzewiejące lokomotywy i zarośnięte tory nagle ożyły – bo on znów stanął między nimi.
Dla mnie te kadry są spotkaniem: z ojcem, z historią naszej rodziny i z tożsamością Śląska. Hasło „dobrze Cię widzieć” nabiera tu podwójnego znaczenia – dobrze było znów zobaczyć tatę w miejscu, które współtworzyło go jako człowieka, i dobrze jest zobaczyć, że Śląsk to nie tylko przemysł, ale też ludzie, ich wspomnienia i pasje.