Jedną z rzeczy, która uderzyła mnie w czasie pandemii bardziej niż zewsząd omawiane zastanie i pustka, było obserwowanie nagięć i zmian w codziennym życiu. Elementy całkiem nowe powoli wkradały się do Naszego życia, ciała obce, wpierw powodujące drażnienie, powoli stały się elementem nowej normalności. „Śląskie przebudzenie” ma u mnie wymiar mikro, mojego otoczenia i ludzi wokół, którzy dostosowują się jak mogą, starają się pływać na powierzchni, być na bieżąco, żeby nie czuć się bezradnym, bo brak wiedzy często jest jednoznaczny właśnie z tym.