Śląsk inspiruje mnie od lat, a właściwie mimowolnie zmusza do fotografowania. Przygodę ze zdjęciami rozpoczynałem właśnie dokumentując okoliczne ulice, fabryki, familoki, ludzi. Nie sposób wskazać powodu tej fascynacji. Ta sytuacja ma po prostu miejsce. Fotografuję szerokie spektrum postaci różnych prominencji: robotników, handlarzy, uczniów i seniorów. Interesuje mnie jak najszerszy przekrój społeczny, osadzony w typowej śląskiej estetyce, znanej chociażby z obrazów Michała Cały. Staram się nie wykraczać poza klasyczny kanon śląskiej fotografii. Można powiedzieć, że ujęcia są wręcz typowe. Chciałem, aby cała ich odmienność i wyraz zostały zawarte w ruchu, materii dla klasycznej fotografii niedostępnej. Punktem wyjścia jest fotograficzny zapis, jednak nie w kontekście rezultatu, a procesu. Moment ekspozycji, a więc czas pomiędzy otwarciem i zamknięciem migawki. Jest on rejestrowany za pomocą techniki własnej, którą nazywam fotografią ciągłą. Oscyluje ona na pograniczu fotografii i filmu, pozwalając na rejestrację momentu stwarzania fotograficznego obrazu. Fotografie ciągłe rejestrują sytuację, w której nastąpić ma zwolnienie spustu migawki, jednak moment ten nigdy nie następuje. Chciałbym uwidocznić wszystko to, co dzieje się wokół Decydującego Momentu, na peryferiach właściwej fotografii. Szukam przede wszystkim cech obrazu reprezentatywnych dla form statycznych, dlatego też fotografowana rzeczywistość, na poczet zdjęć, została przeze mnie zatrzymana, aby następnie uchwycić ją przy pomocy medium ruchu, techniki filmowej. Jednak zatrzymanie nie mogło być całkowite, widać niedoskonałości tego zamierzenia, wyrażone w subtelnych przesunięciach, drgających końcówkach warg, mrugnięciu oka, zaciskaniu zębów, czy w delikatnym ruchu powietrza. Te pozorne błędy są częścią prac, które akceptuję, a nawet wiążę z nimi pewne oczekiwania.