Pan Piotr jest emerytowanym górnikiem i jak sam o sobie mówi – w 100% panem własnego czasu. W ludziach, którzy widzą go po raz pierwszy budzi co najmniej zdziwienie, a bywa, że i strach. Uzbrojony w dzidy i siekierę przemierza leśne dukty. Kiedy 11 lat temu zaczął metodyczne porządkowanie lasu, wiadra uwieszone na rowerowej ramie napełniał bardzo szybko. Czasami robił 3 kursy dziennie. Do tej spontanicznej akcji dołączyli inni. Wciąż spędza w lesie niemal każdy dzień, bo kiedy tam jest, ma wrażenie, że idzie „meter nad ziymiom”.